Najlepsze wakacje księżnej Diany – czy nasze też?

Najpiękniejsze plaże, lazurowa woda i nieszczęśliwa miłość księżnej Diany – taka reklama Sardynii, jak również ciekawość świata i żyłka podróżnika zachęciła grupę studentów, członków WUTW do skorzystania z oferty biura turystycznego „Hubtour”.

Do portu w Livorno we Włoszech dotarliśmy po kilkunastogodzinnej podróży autokarem. Noc spędziliśmy na promie, gdzie mogliśmy odespać uciążliwość długiej podróży w wygodnych kabinach. Rano, gotowi do nowych wyzwań, wysiedliśmy z promu w porcie Golfo Aranci, niedaleko miasta Olbi na Sardynii aby znowu przesiąść się do autokaru, który na kilka dni niemalże stał się naszym domem.

Już pierwszego dnia na wyspie zwiedziliśmy fortyfikacje miejskie miasta Alghero oraz katedrę Najświętszej Marii Panny, Bramę Żydowską, mieliśmy okazję zjeść pyszne włoskie lody. Największą atrakcją tego dnia była jednak przeprawa łodzią turystyczną w kierunku przylądka Caccia, gdzie zaplanowane było zwiedzanie ponoć malowniczej groty Neptuna, zespołu jaskiń u podnóża wysokiego klifu. Niestety, wysoka fala nie pozwoliła na bezpieczną realizację planu. Mogliśmy tylko z łodzi  podziwiać wybrzeża zatoki oraz piękne klify.
Czekała nas tego dnia jeszcze dość długa podróż przez środek wyspy z północy na południe do stolicy tego autonomicznego regionu, jakim jest Sardynia, aby zjeść obiadokolację, a następnie jeszcze prawie dwugodzinna podróż do miejsca naszego tygodniowego zakwaterowania na wschodnim wybrzeżu wyspy. Dotarliśmy tam o zmroku.
Na szczęście okazało się, że apartamenty na terenie ośrodka Babai Village Resort nie rozczarowały nas. Było wygodnie, przestronnie i czysto. Rano okazało się, że ośrodek jest pięknie położony, z widokiem (w pewnej odległości) na morze, posiada duży basen i liczne bungalowy otoczone zielenią, głównie oleandrów, opuncji i krzewów rozmarynu.
Kolejne dni spędziliśmy jeżdżąc wzdłuż i wszerz wyspy, zwiedzając ją.

Na południe od miasta Cagliari, kiedy zwiedzaliśmy pięknie położone  miasteczko Nora, gdzie z czasów kartagińsko-rzymskich zachowały się kolumny, szczątki świątyń, mozaiki oraz teatr rzymski, nagle nadciągnęła ulewa z gradem, która przerwała nasze zachwyty tym miejscem.

Następnie udaliśmy się do położonego na równinie Campidano miasta metropolitalngo, Cagliari, gdzie zwiedziliśmy stare miasto zwane Castello, Bastion San Remy, obejrzeliśmy romańską Katedrę, Pałac Gubernatora, wykuty w skale amfiteatr z II w n.e., kościół San Saturno z V w, przeszliśmy po Via Manno, głównej ulicy handlowej, zakupiliśmy pamiątki.

Następny dzień to podróż z ośrodka na południe do stolicy, następnie autostradą na północ wyspy do miasta Olbi, gdzie spacerując klimatycznymi uliczkami mogliśmy podziwiać, głównie zewnątrz, jego zabytki.

Popołudnie spędziliśmy w miasteczku Arbatax, gdzie z punktu widokowego Cala Moresca podziwialiśmy przepiękne porfirowe czerwone skały wystające z morza (Roccie Rossa di Arbatax). Tamże mogliśmy obserwować grupkę młodych mężczyzn grających w bule.

Kolejny dzień miał być dniem odpoczynku na terenie ośrodka. I niektórzy z wycieczkowiczów wybrali taką opcję. Pozostali skorzystali z oferty biura, które jako rekompensatę za niezrealizowany pierwszego dnia pobytu na wyspie punkt programu (zwiedzanie groty Neptuna) zorganizowało wycieczkę do Grotta di Su  Marmuri  w Ulassai. Zawieźli nas tam mniejszymi autokarami  włoscy kierowcy, bowiem droga była wąska, kręta i prowadziła wysoko, wysoko w górę. Wstrzymywaliśmy dech w piersiach podziwiając widoki, a czasami obawiając się o bezpieczeństwo. Jednak kierowcy wykazali się ogromnymi umiejętnościami jazdy w tamtejszych warunkach. Bezpiecznie dowiezieni na miejsce, mogliśmy podziwiać niepowtarzalny, fascynujący świat długiej na kilometr i wysokiej na 35 metrów jaskini, do której trzeba zejść po 200 schodach. Przemierzając dość wygodną ścieżką otoczoną małymi jeziorkami, zachwycaliśmy się urokliwymi formacjami skalnymi, majestatem stalagmitów i zdobnych nawisów, wychylającymi się z półek skalnych. A w godzinach popołudniowych wreszcie mogliśmy cieszyć się urokami naszego ośrodka i jego otoczeniem, zjeść zamówiony w miejscowej restauracji obiad, pospacerować po kolorowych kamieniach na plaży. Niestety, na kąpiel woda była  jeszcze zbyt zimna. I mogliśmy nieco odpocząć, bowiem następnego dnia czekały nas kolejne godziny w podróży.

Wycieczka do Su Nuraxi w Barumini niedaleko Cagliari pozwoliła nam zapoznać się z megalityczną kulturą nuragijską, tajemniczą prehistoryczną cywilizacją. Nuragi, czyli egalityczne budowle powstałe nawet 4 tysiące lat temu występują   jedynie na Sardynii, dlatego stały się jej symbolem.

Na liście naszej wycieczki było jeszcze drugie co do wielkości miasto na wyspie, Sassari. Odwiedziliśmy je w palmową niedzielę. Mogliśmy zaobserwować miejscowe zwyczaje związane z tym, tak ważnym dla chrześcijan, świętem, m.in. odwiedzając katedrę pod wezwaniem św. Mikołaja z Mirry. Przeszliśmy po urokliwej starówce i publicznych ogrodach.
Wszystkich uczestników wycieczki zachwyciło  jedno z najbardziej chyba urokliwych nadmorskich miasteczek  północnej Sardynii, Castelsardo. Stanowi ono prawdziwą mozaikę zabytkowych domków i kamieniczek w różnych odcieniach brązu, żółci i orchy, które wznoszą się wprost nad morskimi  falami, przyklejone do wulkanicznego wzgórza. Nad miasteczkiem góruje piękne zamczysko z XIII wieku Castello dei Doria, majolikowa wieża - dzwonnica pełniąca rolę latarni morskiej. Jest jeszcze wzniesiona w końcu XVI wieku na wysokim klifie w stylu gotyckim i renesansowym katedra pw. św. Antoniego  z barokowym wystrojem wnętrza. Na uliczkach miasteczka mogliśmy podziwiać piękną zieleń, ale też sardyńskie unikalne rzemiosło wikliniarskie.

Kwiecień jest miesiącem przed sezonem turystycznym, mogliśmy więc bez panującego latem tłoku podziwiać piękno tej włoskiej wyspy, gościnność mieszkańców, koloryt miast i miasteczek, niezwykły majestat tamtejszych gór. Piękno ich wynagrodziło nam kapryśną jeszcze o tej porze roku pogodę oraz godziny spędzone w autokarze (bowiem przemierzaliśmy dziennie duże odległości).
Suto nakarmieni wypocząć znowu mogliśmy podczas podróży promem, by pełni świeżych wrażeń szczęśliwie powrócić do swoich domów.

(Bożena Kowalczyk)